Życie z problematyczną skórą nie jest łatwe. Każdy, nawet najdrobniejszy błąd w codziennej pielęgnacji zaraz powoduje jej pogorszenie. Jakiś czas temu byłam już bliska ponownej wizyty u dermatologa. Dałam sobie szansę, zmodyfikowałam pielęgnację i obeszło się bez drastycznych środków (czytaj: leków). W tym wpisie dzielę się wskazówkami, które być może pomogą i Tobie.
Prawidłowe mycie twarzy – minimum 1 minutę!
Aż mi wstyd, że przez tyle lat robiłam to nieprawidłowo. Tyle się mówi o kosmetykach, składach, a mniej o tym jak daną rzecz stosować. Jakiś czas temu oglądałam na jednej z grup kosmetycznych na Facebooku live z lekarzem dermatologiem. I w tym live była mowa o tym, żeby kosmetyk myjący wmasowywać w twarz minimum minutę. Substancje myjące muszą mieć szansę zadziałać i wtedy oczyszczanie będzie skuteczne i prawidłowe. Taki drobiazg, taka niby oczywistość. Ale wcześniej moje mycie twarzy na pewno nie trwało tak długo! Aplikowałam żel, kilka ruchów i zmywałam. Odkąd zaczęłam zwracać uwagę, żeby rytuał mycia twarzy był odpowiednio długi, już po kilku dniach zauważyłam ogromną poprawę! Pory zostały widocznie oczyszczone i zmniejszone jak po dobrych kosmetykach peelingujących (nie używałam w tym czasie nic takiego!). To z kolei spowodowało, że pojawia się mniej „niespodzianek”. Dokładne oczyszczenie skóry wpływa również na lepsze wchłanianie kosmetyków. Cera stała się bardziej wygładzona i nawilżona. Same plusy! A wydłużyłam jedynie proces mycia twarzy żelem.
Czym myć twarz? Łagodne kosmetyki do mycia twarzy.
Jeśli mówimy o wieczornym myciu twarzy i nosimy makijaż, ten etap musi być zawsze poprzedzony demakijażem. Najpierw zmywamy makijaż płynem micelarnym/ olejem/ mleczkiem, a dopiero później przechodzimy do etapu mycia twarzy. Ja ze wszystkich środków myjących najbardziej lubię żele. Pianki są zazwyczaj dla mnie zbyt delikatne (chociaż piankę WaterMellow z Kontigo wspominam bardzo dobrze,). W kosmetykach przeciwtrądzikowych czy dla cer tłustych, często można znaleźć silne substancje myjące, które mogą na dłuższą metę wysuszyć, a co za tym idzie „zbuntować” skórę do zwiększenia wydzielania sebum. Dlatego najlepiej wybierać kosmetyki do mycia łagodniejsze, które nadadzą się do każdego typu cery. Po myciu skóry nie powinno występować uczucie ściągnięcia i wysuszenia, jeśli takowe występuje – warto pomyśleć o zmianie produktu. Ja obecnie używam roślinny żel myjący Soraya Plante, ale jak tylko go skończę – wracam do mojego ulubionego żelu Resibo. Soraya jest dość rzadka, łatwo spływa z dłoni i to mi nie do końca odpowiada. Skład i działanie jest w porządku. Zapach – bardzo delikatny, całkiem ok.
Akcesoria do mycia twarzy – konieczność czy zbędny gadżet
Kiedyś byłam gadżeciarą, z wiekiem naturalniej przychodzi mi minimalizm 😉 Z resztą sama polecałam Wam szczoteczkę soniczną do twarzy, której używałam naprawdę długi czas. Jednak na dłuższą metę mój związek ze szczoteczką bardziej przypominał relację love – hate. Po pierwszych efektach WOW, później następowało zazwyczaj pogorszenie. Takie intensywne mycie skóry może powodować wzmożenie procesów obronnych jak zwiększone wydzielanie sebum, podrażnienie, zaczerwienienie. Dodatkowo trzeba pamiętać o regularnej dezynfekcji , bo w takich gadżetach szybko rozwijają się bakterie. Po prostu odechciało mi się tej zabawy. I wiecie co? Obecnie, kiedy zaczęłam przestrzegać prawidłowego mycia skóry delikatnym preparatem i wykonywać minutowy masaż efekty są tak samo dobre, a nie ma po dłuższym czasie stosowania żadnych negatywnych skutków ubocznych. Najlepsza myjka, to nasze dłonie, dlatego odradzam kupowanie jakichkolwiek gadżetów do mycia twarzy.
Tonik – koniecznie bez alkoholu
Po każdorazowym myciu twarzy stosujemy tonizację – delikatną, bez drażniącego i wysuszającego alkoholu w składzie. Ja jestem wierna od dłuższego czasu hydrolatom. Więcej o nich pisałam w poście: TONIK CZY HYDROLAT?
Zaprzyjaźnij się z dobrym peelingiem enzymatycznym
Kiedyś namiętnie używałam wszelkie najmocniejsze dostępne zdzieraki. Tylko po takich peelingach czułam, że skóra jst oczyszczona. Była chwilowa poprawa, ale podobnie jak w przypadku szczoteczki soncznej – później przychodziło pogorszenie. Przerzuciłam się na peelingi enzymatyczne. Nie od razu byłam z tej zamiany zadowolona (pierwszy zakupiony po długiej przerwie peeling enzymatyczny Sylveco był okropny!). Ale poczytałam opinie i znalazłam kosmetyki, które są niedrogie i zachwyciły mnie swoim działaniem. Mowa tu o peelingach marki e-Fiore (zarówno te z kwasami owocowymi jak i z granatem), które działają skutecznie i widocznie. Cera jest delikatnie złuszczona, zmatowiona, rozjaśniona, a pory zwężone. Ich delikatność nie powoduje negatywnych skutków, jaki występowały przy peelingach z drobinkami. Dwa pozostałe, które widzicie na głównym zdjęciu czekają w kolejce do stosowania (używałyście?). Dam znać, czy się sprawdziły, ale cenowo wychodzą sporo drożej niż moje ulubione z e-Fiore.
Podsumowując – po wielu latach edukacji w temacie pielęgnacji znalazłam sposoby na swoją cerę i wypracowałam schemat, który pozwala mi na komfort wyjścia z domu bez makijażu. Także jeśli problemy z cerą są Wam bliskie, spróbujcie wprowadzić te drobne zmiany do swojej codziennej pielęgnacji. I za jakiś czas koniecznie dajcie znać, czy moje rady u Was się sprawdziły.
[…] Peelingi do twarzy to już dłuższa historia. Dawniej bardzo je lubiłam, moja problematyczna skóra tolerowała je całkiem nieźle. Po wypeelingowaniu twarzy miałam przyjemne uczucie zmatowienia, oczyszczenia, wygładzenia. Niestety na krótko, a częste peelingi mechaniczne nie są dobre dla skóry. Zgłębiając temat bariery hydrolipidowej i trądziku, postanowiłam zrobić test i odstawić peelingi mechaniczne na rzecz enzymatycznych i kwasowych. Ta zamiana bardzo przysłużyła się mojej cerze, wspominałam o tym w tym wpisie: Drobne zmiany w pielęgnacji, które poprawią stan Twojej cery. […]