Nadszedł czas na drugą część wpisu (część pierwsza: KLIK!) o aktualnie używanych produktach kolorowych do ust. Wśród poniższych kosmetyków znajdziecie kilka moich ulubieńców, z którymi warto się zapoznać. Dziś przyjrzymy się bliżej produktom marek: Kiko Milano, Golden Rose, Pierre Rene, Nyx oraz Estee Lauder.
Na pierwszy ogień pójdą produkty marki Golden Rose, bardzo przez Was lubianej i często polecanej 🙂 Nie ukrywam, że po produktach oczekiwałam dużo i może dlatego odrobinę się zawiodłam. Ale do rzeczy. Golden Rose Lip Marker Ultra Lasting Color 103 jest faktycznie bardzo trwały, ale ma dwie wady, które nieco uprzykrzają mi jego używanie. Pierwsza to fakt, że usta pomalowane „mazakiem” nigdy nie będą wyglądały naturalnie, bo kontur jest bardzo ostry. Drugi problem jest taki, że po jakimś czasie produkt pod wpływem ciepła rozlewa się poza kontur ust i nie wygląda to zbyt estetycznie. Dodatkowo mazak ma chemiczny, kwaśno-gorzki posmak, nie polecam degustować. Produkt ma piękny, intensywny kolor oraz wysoką trwałość. Jest łatwy w aplikacji, a kolor jest równomierny. Sprawdzi się na wieczorowe imprezy, ale tylko z dobrą konturówką. Kosztuje około 27 zł.
Drugim kosmetykiem Golden Rose do ust na który się skusiłam to matowa szminka Longstay Liquid Matte Lipstick 17. Pomadka ma formę płynną, a opakowanie jest klasyczne, z gąbeczkowym aplikatorem. Podobnie jak poprzednia, ma dość sztuczny zapach. Szminka ma mocno matowe wykończenie, ale odrobinę się klei po nałożeniu. Nie do końca jestem też przekonana jej wyglądem na ustach – wchodzi w każde zagłębienie i usta są jakby hmm bardziej pomarszczone… Trzeba przyznać, że ta pomadka ma świetną trwałość i praktycznie nie zostawia śladów, nawet podczas jedzenia. Cena 19 zł.
Obie pomadki są bardzo trwałe, ale dla mnie to nie wszystko. Wymagam od pomadek też neutralnego smaku oraz zapachu – jest to ważny czynnik, który powoduje, że mniej lub bardziej chętnie po dany kosmetyk sięgam.
Produkty Kiko Milano nie były dla mnie dużym zaskoczeniem. Każdy kolejny produkt do ust jaki kupuję tej marki, okazuje się dobry. Są naprawdę nieźli w tej kategorii! Pomadka w płynie Kiko Unlimited Double Touch 110 zyskała nowe opakowanie i nową lepszą jakość. Wcześniej miałam starszą wersję, była świetna, ale nie doskonała. Pomadka jest stworzona z dwóch etapów – pierwszy to kolor, drugi – nabłyszczenie. Jest bardzo trwała, optycznie powiększa usta i daje krystaliczny, świeży look. Usta są nawilżone, wygładzone, a kolor trwały i dość odporny na ścieranie. Co ważne, nie klei się jak poprzednia wersja. Wiadomo, że produkty płynne są bardziej podatne na ścieranie niż klasyczne pomadki, ale ta spokojnie wytrzymuje kilka godzin. Pomadka Kiko ma przyjemny zapach i ciekawe opakowanie. Kosztuje 39 zł, to naprawdę świetny produkt w tej kategorii cenowej!
Błyszczyk Kiko extra volume 15 otrzymałam jako gratis do większych zakupów. Na początku przeraził mnie jego beżowy kolor, bo w takich nigdy nie wyglądam dobrze, ale na szczęście produkt jest w zasadzie bezbarwny. Błyszczyk przyjemnie nawilża, pięknie nabłyszcza oraz optycznie powiększa usta. Idealny na co dzień do ekspresowego makijażu. jestem bardzo mile zaskoczona tym gratisem, bo zazwyczaj stronię od klasycznych bezbarwnych błyszczyków, a ten okazał się dobry jakościowo i przyjemny w użyciu. Niestety produkt nie jest już do kupienia, ciekawe czy może powróci w odmienionym opakowaniu?
Po raz kolejny przekonałam się o tym, że świetny kosmetyk nie musi być bardzo drogi. Najlepszym na to dowodem jest matowa pomadka NYX soft matte lip cream w odcieniu Istanbul. Produkt jest zaskakująco trwały, ma piękne matowe wykończenie i dobrze wygląda na ustach. Wytrzymuje wiele godzin i co ważne – nie klei się. Dodatkową zaletą jest przyjemny zapach. Z pewnością dokupię inne kolory! Kosztuje 30 zł.
Następny produkt do makijażu ust przybył do mnie chyba w jakimś giftpacku z blogerskiej konferencji. To był dobry pomysł ze strony marki, bo produkt mi się spodobał, a zapewne sama bym go nigdy nie odkryła 😉 Mowa o błyszczyku marki Pierre Rene z serii cover gloss w odcieniu no 02. Błyszczyk jest dość gęsty i kryjący, nadaje ustom intensywny kolor i połysk. Przy jedzeniu i piciu nieco się ściera, ale równomiernie. Doskonale nawilża i ma przyjemny zapach. Kosztuje tylko 17,99 zł! Z przyjemnością sprawdzę inne kolory przy okazji.
Ostatni produkt, który znajduje się w mojej aktualnej kolekcji płynnych pomadek i błyszczyków to lakier do ust Pure Color Envy marki Estee Lauder w odcieniu 310 fierce beauty. To również jeden z moich ulubionych kosmetyków. Pojawił się jakiś czas temu na blogu, więc już dziś nie będę o nim pisać, tylko odsyłam Was do recenzji.
To by było na tyle jeśli chodzi o moją aktualną kolekcję płynnych produktów do ust. Mam w niej wszystkie potrzebne kolory i wykończenia, dlatego na razie nie zamierzam jej powiększać. Staram się zużywać to co mam, bo jak wiemy zużycie kosmetyku kolorowego wcale nie jest takie łatwe, zwłaszcza jak mamy w użyciu kilka, kilkanaście kolorów na raz. A ile produktów znajduje się w Twojej kolekcji? Koniecznie dajcie znać! 🙂
Kiedyś stawiałam na mocniejszy makijaż oczu, ale zauważyłam że z wiekiem, większość kobiet delikatniej maluje oczy i stawia na wyraziste usta. Nie mam pojęcia jaki jest tego głębszy powód, ale jednym z argumentów jest na pewno szybkość wykonania takiego makijażu. Tak przynajmniej jest u mnie, dlatego dziś zapraszam na pierwszą z dwóch części, w której pokażę wszystkie produkty do ust w płynie, których aktualnie używam.
Nigdy nie przepadałam za błyszczykami, zawsze wolałam pomadki ze względu na komfort oraz trwałość. Na szczęście w tej kategorii dużo się pozmieniało i jest teraz wiele produktów, które są trwałe i przyjemne w użytkowaniu. Dziś pokażę Wam 6 z nich – jedne bardziej trafione, inne mniej.
Pierwsze i chyba najbardziej ulubione ze wszystkich aktualnie posiadanych płynnych produktów do ust, to nowości marki Lancome czyli Matte Shaker i Juicy Shaker. Zaskoczyły mnie oryginalnymi opakowaniami i aplikatorem, który okazał się bardzo wygodny w użyciu. Są trwałe i przyjemne w odczuciu na ustach. Różnią się od siebie mocą koloru i trwałością.
Matowy Lancome Juicy Shaker kupiłam w odcieniu Beige Vintage 270 czyli piękny zgaszony kolor podkreślający naturalną barwę ust. Wybrałam idealnie, bo tego koloru używam bardzo często. Produkt ma lekką konsystencję, delikatny zapach i jest trwały. Ma matowe wykończenie i dość intensywny kolor. Z przyjemnością dokupię inne kolory, bo uważam, że produkt jest świetny i wart swojej ceny. Cena 109 zł
Klasyczny Lancome Juicy Shaker wybrałam w odcieniu Berry Tale 372. Szczerze to myślałam, że po zmieszaniu kolor na ustach będzie bardziej intensywny, a on jest pół transparentny. Jest idealny jako delikatne podkreślenie ust do mocniejszego makijażu oka. Pięknie pachnie i nawilża usta. Nie jest tak trwały jak matowy, ale jak na błyszczyk i tak jest bardzo dobrze. Bardzo przyjemny kosmetyk! Cena: 79 zł
Następne produkty warte uwagi to pomadki w płynie Clinique: Pop Liquid Matte Lip Colour + Primer (odcień 05 Sweetheart Pop) oraz Pop Lacquer Lip Colour + Primer (04 Sweetie Pop). Obie wersje są bezzapachowe jak większość produktów marki. Cena obu wersji pomadek to 99 zł.
Matowa pomadka nie jest matem w 100%, ale też dzięki temu nie wysusza ust tylko je przyjemnie ochrania i nawilża. Niestety kosmetyk ma jedna wadę – wygląda pięknie do momentu jedzenia lub picia, bo niestety nie jest trwały w starciu z czymkolwiek. Jak na produkt z formułą płynną i tak uważam, że jest wystarczająco trwała, nie warzy się, nie rozpływa się poza kontur. Przed jedzeniem najlepiej ją zetrzeć, żeby uniknąć rozmazania i frustracji z tym związanych.
Błyszczący lakier do ust Clinique optycznie powiększa usta i nadaje im niesamowity połysk. Na ustach wygląda naprawdę efektownie i świeżo. Jego wadą jest to, że nieco się klei na ustach i również nie przetrwa jedzenia ani picia. Mimo to i tak chętnie po niego sięgam. Ważne: jeśli jest wiatr, lepiej mieć związane włosy… 😉
Dwa ostatnie produkty z dzisiejszego zestawienia kupiłam w Sephorze i z nich chyba jestem najmniej zadowolona, chociaż nie można powiedzieć że są złe! Po prostu lubię je mniej niż powyższe i raczej nie ponowiłabym zakupu.
Sephora Cream Lip Stain 06 Pink Souffle to matowa pomadka w płynie. Najlepiej rozprowadzić ją dodatkowo palcem po ustach, nie aplikatorem – wtedy wygląda najładniej. Niestety coś się zepsuło i moja pomadka jest cała umazana, jakby wydobywało się za dużo produktu ze środka. Za to minus, bo nie mogę jej zabierać ze sobą. Pomadka jest trwała i nie rozmazuje się, wytrzymuje nawet jedzenie i picie. Ma nieco chemiczny zapach. Nie nadaje się dla ust wysuszonych bo podkreśla suche skórki. Cena 45 zł
Sephora Rouge lip tint 03 Magenta Tint to kosmetyk o półtransparentnym, ale trwałym kolorze. Ma dwie wady – lekko się klei na ustach i ma kwaśny smak. Przez to rzadziej po niego sięgam, cho trwałość i efekt są zadowalające. Cena 55 zł
Na koniec swatche wszystkich powyższych pomadek i błyszczyków. Nie są idealne, ale kolory są oddane dość dobrze. Niebawem spodziewajcie się drugiej części recenzji w której pokażę resztę płynnych kosmetyków do ust, które aktualnie używam.
Jeśli naszła Was ochota na małe zakupy 😉 pamiętajcie o zarejestrowaniu się w programie lojalnościowym Refunder i zainstalowaniu wtyczki (trwa to dosłownie 3 minuty), dzięki której otrzymacie zwrot części kwoty wydanej na zakupach w sklepach online. Np. w Douglasie jest 4%, na Iperfumy 3% zwrotu, a w Sephorze 2 %. Dodatkowo dostaniesz 25 zł zwrotu po dokonaniu pierwszej transakcji za minimum 50 zł. Serdecznie polecam! Niech kasa wraca 🙂
Och, ta Sephora Cream Lip Stain 06 Pink Souffle jest w 100% w moim guście <3 Moja "kolekcja" płynnych mazideł liczy ok. 9 sztuk, ale głównie niskopółkowych 🙂 Dużą część oddałam, jeżeli kolor mi nie leżał.
To dobry pomysł, żeby się pozbywać tego co nie pasuje a używać tylko to co najlepiej „leży”. Ja część rzeczy właśnie przekładam do wizażowego kufra – bo czasami to co mi nie pasuje na niektórych klientkach wygląda dużo lepiej. Wszystko zależy od typu urody i potrzeb skóry 🙂
Ciągle mnie kuszą jakieś nowości do ust, a tyle tego mam, że już 3 organizery nie ogarniają ilości ;p
No właśnie i to jest problem!
Śliczne kolory! 🙂
Od koloru do wyboru, ciężko zdecydować się na jedndą jeśli chodzi o kolor ale jeśli chodzi o trwałość i efekt to raczej wybrałabym Nyx
To prawda, NYX wypada bardzo konkurencyjnie – porównując jakość do ceny! 🙂
Co do GoldenRose w płynnej wersji, wszystko zalezy od koloru. Mam nr 3 i ani się nie klei, zapach nie jest wyczuwalny, a na ustach wyglada idealnie przez kilka godzin przy jedzeniu i piciu. Mogłabym nosić non stop. Natomiast miałam też nr 4 i totalny niewypał jeżeli chodziło o efekt na ustach, bo strasznie je ściągał i mega wysuszał.
O proszę, nie wiedziałam, że są „nierówne”, dobrze, że mówisz 🙂
Masz racje Longstay Liquid Matte Lipstick 17 to pomyłka.. jest beznadziejna, usta wyglądają jak chore a kolor nie sądzę żeby komukolwiek pasował. Nie polecam