Zbliża się koniec lipca, a lata jak nie było tak nie ma. Na szczęście moja garderoba jest przygotowana na każdą ewentualność pogodową i zaopatrzyłam się dodatkowo w 2 nowe pary espadryli, które okazały się moimi ulubionymi letnimi butami. Postanowiłam, że dzisiejszy wpis zadedykuję właśnie im.
Espadryle to buty znane już od 4000 tysięcy lat. Swoją popularność zyskały w XIII wieku i od tamtej pory ewoluują. Do mody trafiły dzięki projektantowi Yves Saint Laurent, który pokazał ich kobiecą odsłonę, na koturnie i z paskiem wokół kostki. Charakterystyczna cecha espadryli to podeszwa wykonana z jutowej plecionki bądź innych naturalnych traw. Często jest wzmacniana gumą. Materiał z którego wykonane są espadryle to zazwyczaj płótno.
Pierwsze espadryle – można rzec „bezfirmowe”, kupiłam w jakimś małym sklepiku. Kosztowały chyba niecałe 100 zł i wyobraźcie sobie, że nadal są w świetnym stanie choć mam je jakieś 4 lata! Co prawda mam wiele par butów i rzadko się zdarza, że codziennie chodzę w tych samych, ale mimo wszystko przez ten czas były dość często eksploatowane i w ogóle się nie zniszczyły. Są dość wygodne, ale nie tak bardzo jak nowsze modele, które kupiłam w tym roku. Nie są niestety tak bardzo przewiewne jak dwie pozostałe pary, dlatego nie nadają się na upały.
Kolejne espadryle jakie kupiłam to słynne Toms’y. Spodobała mi się ich idea One for One – każda sprzedana para butów, to druga para przekazana dla potrzebujących dzieci z biednych krajów. Bardzo szczytny cel. Toms’y nie są może najpiękniejsze, ale to najwygodniejsze buty jakie kiedykolwiek miałam w tej kategorii. Generalnie nie znoszę nosić butów na bose stopy, zawsze kombinuję z pończochami, podkolanówkami, stopkami… Bo mam stopy wrażliwe i bardzo podatne na otarcia. To są pierwsze buty, które noszę z przyjemnością bez żadnych dodatkowych warstw. Są lekkie jak piórko i wygodne, mają lekko usztywnioną piętę co jest ważne. Kolejną zaletą jest fakt, że mają skórzaną wkładkę, a same stworzone są z oddychającego materiału. Stopy się w nich po prostu nie pocą, bo jest zapewniona odpowiednia cyrkulacja.

Fajnie tak czasami zwyczajnie poleżeć na trawie…
Ostatnio skusiłam się na jeszcze jedną parę, tym razem postanowiłam kupić espadryle Paez, bo brakowało mi takich najprostszych krojem i kolorem – uniwersalnych. Buty Paez są równie lekkie i przewiewne jak Tomsy, ale jednak nie dorównują im wygodą. Toms’y mają lepiej wyprofilowana wkładkę i bardziej elastyczną podeszwę, a także usztywnianą piętę. Espadryle Paez po jakimś czasie się zaginają w tym miejscu i nie wygląda to zbyt estetycznie. Dlatego coś czuję, że biedne dzieci jeszcze nie jedną parę Tomsów ode mnie dostaną 😉 Szalenie podobają mi się ich nowe modele, widziałam również interesujące modele sandałów, choć przy obecnej pogodzie taki zakup jak sandały chyba nie ma sensu…
A jakie są Twoje ulubione, najwygodniejsze buty? 😉
Spodnie Sinsay | Koszula New Look | Plecak i koszulka Tk Maxx | Buty Paez (Sklep Sizeer)
Często robisz zakupy online? Koniecznie sprawdź program lojalnościowy Refunder – z każdych zakupów kilka % wydanej kwoty wróci na Twoje konto. Dzięki zarejestrowaniu się przez mój link dostaniesz 25 zł zwrotu z pierwszych zakupów za minimum 50 zł. SPRAWDŹ! 🙂
Kupiłam w zeszłym roku na wyprzedaży jedna parę, wtedy kończył się sezon letni więc nie pochodzilam w nich ale za to w tym roku prawie nie wychodzę w innych 🙂 Są to najwygodniejsze buty, w sam raz do jazdy samochodem, biegania po mieście, po galeriach handlowych 🙂 Polecam każdemu 🙂
Super, że u Ciebie też się sprawdziły! 🙂
Uwielbiam espadryle <3 Najwygodniejsze buty! 🙂
Taaak <3
obok japonek mój ulubiony rodzaj buta 🙂
Przez temperatury w Polsce, już nie pamiętam kiedy ostatni raz wyjęłam japonki… Chyba na basenie 😉
Nie miałam nigdy espadryli 🙂 Też mam strasznie podatne stopy na otarcia… Nawet w moich wygodnych skórzanych balerinach z przyklejonymi żelowymi zapiętkami w tym roku mnie obtarło – wystarczyło, że jakiś piaseczek dostał się do buta :/ A wszelkie sandałki to koszmar. Ba, nawet sportowe potrafią mnie obcierać.
O kurczę, to brzmi kiepsko 🙁 Współczuję, bo wtedy nie ma radości z nowych butów jak wszystko obciera!
No, to masakra :/ A jeszcze jak mnie „boli” to, ile wydałam kasy na baleriny Wojasa i ile się za nimi najeździłam (bo mi się bardzo podobały), a obcierają tak, że nie idzie wytrzymać. A z Deichmanna 5th Avenue skórzane – dużo tańsze, niestety podobają mi się mniej, ale za to wygodne.
Bardzo lubię espadryle, ale trudno jest mi znaleźć taki egzemplarz, w którym moja stopa będzie dobrze wyglądała, czyli ani za duża ani za długa. Muszą być ładnie wycięte. Twoje wyglądają idealnie! AA no i spodnie – szukam takich od jakiegoś czasu, więc chyba przejdę się do Sinsay, może jeszcze będą. Jaki skład materiału?
Od bardzo dawna marzy mi się idealna para espadryli, ale w tegorocznym budżecie na lato nie starczyło mi na nie funduszy – ale za rok uda się na pewno 🙂 Najbardziej podobają mi się takie, w których ta jutowa część jest naprawdę gruba i wyraźnie widać ją z boku. Kojarzysz może takie robione przez jakieś znane i/lub porządne marki?
Na Zalando jest sporo marek z takim modelem jak mówisz, o Marc O’polo słyszałam dobre rzeczy, ale sama jeszcze nie miałam 😉