Baza pod makijaż to kosmetyk dodatkowy, kolejna warstwa którą nakładamy na skórę. Czy powinnyśmy stosować bazę pod makijaż codziennie? Zdania na ten temat są podzielone – jedni mówią, że kosmetyk jest do tego stworzony i nie szkodzi skórze, drudzy zaś twierdzą, że sprzyja pogarszaniu cery. Jaka jest prawda? Jak zawsze, leży gdzieś po środku 😉
Ja podchodzę racjonalnie do tematu – jeśli nie ma potrzeby nakładania dodatkowej warstwy, to tego nie robię, ale kiedy moja skóra tego wymaga, nie wzbraniam się. Nie zauważyłam, żeby stosowanie bazy pod makijaż wpływało na aktualny stan mojej skóry. Zazwyczaj stosuję bazę pod makijaż 3-4 razy w tygodniu, czyli wtedy kiedy chcę żeby mój makijaż wyglądał nienagannie przez kilka godzin. Przy cerze mieszanej i tłustej taka baza pomaga utrzymać go w ryzach. Powoduje, że podkład wygląda lepiej, pory są zminimalizowane a trwałość podkładu przedłużona. Dziś chciałam zaprezentować Wam 3 bazy pod makijaż, których najczęściej używałam w ostatnim czasie.
Pierwsza baza, to baza Anti-Age (wygładzająca + matowienie) marki AA, o której wspominałam już wcześniej, dlatego nie będę się powtarzać, kto jest ciekawy, odsyłam do recenzji. Baza marki AA spisała się na tyle dobrze, że postanowiłam kupić wersję matującą.
AA Beauty Primer 360* Anti-Shine (baza matująca + zmniejszenie porów) ma zupełnie inną konsystencję, bo jest ona lekka i przezroczysta. Wystarczy maleńka ilość bazy na całą twarz. Od razu widzimy efekt zmatowienia, bazę można stosować również samodzielnie, co fajnie się sprawdzało latem. Baza faktycznie rewelacyjnie wygładza skórę i zmniejsza pory. Podkład na niej wygląda dużo lepiej, ale jest jedna wada. Na tej bazie nie da się nałożyć „grubszej” warstwy podkładu, ponieważ baza zmniejsza jego krycie. Ciężko to wyjaśnić, ale jeśli nie masz dużego problemu z trądzikiem, który chcesz zakryć makijażem, a jedynie problem z nadmiernym błyszczeniem cery, kosmetyk spokojnie da sobie radę. Trwałość makijażu przedłużona. Misja zakończona sukcesem 🙂 Polecam wypróbować ten kosmetyk jeśli masz mieszaną/ tłustą cerę ale nie masz większych problemów z trądzikiem czy innymi niedoskonałościami. Cena: 29,90 zł/ 30 ml
Lirene No Pores baza matująca zmniejszająca widoczność porów to jedno z moich nowszych odkryć kosmetycznych. Bardzo polubiłam ją za konsystencję (gęstsza od matującej bazy AA) i zapach – piękny, odświeżający. Baza również minimalizuje pory, jednak nieco delikatniej niż AA. Za to lepiej współpracuje w kwestii podkładu i jego krycia – możemy nałożyć dowolną ilość podkładu czy korektora, nie ma z tym problemu. Jeśli chodzi o kwestię związaną z przedłużeniem trwałości – według mnie jest bardzo podobna do bazy matującej AA. cena: 29,90 zł/ 30 ml
Ciężko mi wydać definitywny osąd która z nich jest lepsza. W każdym razie baza AA Anti-Age ma słabsze właściwości matujące niż pozostałe. AA Anti-Shine jest idealna dla cery, która ma problem z błyszczeniem, ale nie ma trądziku, zaś baza Lirene No Pores sprawdzi się przy skórze z problemami. Cena bez promocji identyczna, tak samo jak pojemność i możliwość stosowania przez 6 miesięcy od otwarcia. Mam nadzieję, że choć trochę ułatwiłam Wam wybór i będziecie wiedziały, którą z nich warto kupić dla siebie.
Wszystkie powyższe bazy są bardzo dobre, choć tak naprawdę nie znalazłam swojego ideału. Przy mojej cerze, która nadmiernie się przetłuszcza żaden kosmetyk nie potrafi utrzymać matu na kilkanaście godzin. Chyba najwyższy czas się z tym po prostu pogodzić…
Super jest ta z Lirene!!
Rzadko używam baz pod makijaż, zwykle rano sięgam po filtr i nie bardzo jest gdzie bazę upchnąć 🙂