Dobre cienie do powiek to podstawa: pozwalają wykonać ekspresowy makijaż, łatwo się blendują i nie osypują. Dziś chciałam się skupić na marce Too Faced. Mam w swoich zbiorach 2 paletki tej marki: Sweet Peach i Chocolate Bar. O ich jakości pisałam już wcześniej, dlatego dziś skupię się na najnowszym nabytku, czyli paletce Natural Love i zdradzę Wam jak wypadł w świetle tych poprzednich.
Nie ma co owijać w bawełnę, paletka nie należy do najtańszych, bo jej regularna cena to około 250 zł. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zaczekała na promocję, więc kupiłam ją gdy w Sephorze było -20%. Nie wiem co się stało z marką Too Faced w Sephorze online bo w tym momencie wyskakuje mi dosłownie kilka produktów i nawet nie ma tej paletki. Czyżby się wycofywali? 🙁
Wracając do paletki, Too Faced Natural Love ma piękne opakowanie z grubej tektury (w przeciwieństwie do metalowych Sweet Peach i Chocolate Bar). Od razu bardziej kojarzy się z naturą i uważam, że jest wystarczająco solidne. Kolorystyka również spokojna, stanowi idealne tło do zawartości. W palecie mamy też duże lustro które się przydaje szczególnie wtedy, kiedy zabieramy paletkę w podróż.
Jeśli chodzi o kolorystykę – jest naprawdę bardzo trafiona. Znajdziemy tu wiele neutralnych odcieni, w większości perłowych, ale są również nieliczne maty. Lubię, kiedy makijaż oka jest błyszczący, dlatego dla mnie proporcje perłowych cieni do matów są odpowiednie. Kolorystyka palety pozwala na wyczarowanie wielu różnych makijaży – w odcieniach różu, szarości, brązu, miedzi, złota czy nawet fioletu. Także jest bardzo uniwersalna. Wyczarujemy nią z powodzeniem makijaż na każdą okazję. Opinie o cieniach były różne i kupowałam ją z pełną odpowiedzialnością. Wiedziałam, że kolory są mniej napigmentowane niż w moich poprzednich paletkach tej marki. Cienie są też nieco bardziej miękkie. Bardzo łatwo się blendują. Chciałabym się przyczepić do tej „pigmentacji” ale nie mogę, bo dla mnie do użytku codziennego jest naprawdę zadowalająca. Może 2 cienie z paletki wypadają słabo, to jest Fairy Tale i Poodle, ale te cienie mają po prostu konsystencję brokatową i da się z tym pogodzić. Można ich też użyć na mokro, wtedy łatwiej wydobyć z nich pigmentację. Bardzo się cieszę, że mimo mieszanych opinii zdecydowałam się na zakup, bo to moja ulubiona paletka do makijażu dziennego od kilku miesięcy. Równie często korzystam ze średnio napigmentowanej Zoevy En Taupe, co do której na początku miałam mieszane uczucia z powodu pigmentacji i trwałości cieni (na bazie Urban Decay daje radę!). Ale od jakiegoś czasu dogadujemy się idealnie, zwłaszcza jeśli potrzebuję więcej odcieni szarości, których w Natural Love nie ma. Tak naprawdę to od miesięcy nie używam innych cieni, jedynie paletkę Too Faced Natural Love i Zoeva En Taupe. Jakie są Twoje ulubione cienie do powiek?
Często robisz zakupy online? Koniecznie sprawdź program lojalnościowy Refunder – z każdych zakupów kilka % wydanej kwoty wróci na Twoje konto. Dzięki zarejestrowaniu się przez mój link, dodatkowo dostaniesz 25 zł zwrotu po pierwszych zakupach za minimum 50 zł. SPRAWDŹ!
https://paniodkosmetykow.pl/2017/06/najlepszy-sposob-zwrot-gotowki-zakupy-online.html
Jaka piękna <3
Ja właśnie jestem na etapie poszukiwania…
Bardzo ladna paleta. Fajny dobor odcieni 🙂
To prawda, jest wyjątkowo spójna 🙂
Cienie ładne, ale cena nie dla mnie. Mam tłuste powieki i nie zaryzykowałabym kupna palety, której cienie mogłyby się zbierać. Nie mam ulubionych cieni, lubię np. cienie z MUA, My Secret, Kobo i te u mnie fajnie się utrzymują 🙂
Też mam tłuste powieki i żadne cienie bez bazy się nie trzymają… Taki los. No, ale najważniejsze, że są sposoby 🙂
Cieni z MUA jeszcze nie miałam, muszę je w końcu kupić bo wiele osób zachwala 🙂
Ciężki los 😉
Cienie z MUA są naprawdę dobre, ja mam paletę Undress me Too i jest świetna, polecam serdecznie.
Dzięki za polecenie Refunder, to naprawdę działa 🙂
Dzięki, już na nią zerkam 😀
To fakt, używając Refundera można uzbierać całkiem sporą sumę. Cieszę się, że się sprawdza!