Zdecydowanie łatwiej pisać o dobrych rzeczach niż o złych, ale niestety dziś nadszedł moment na kolejną porcję kosmetycznych wpadek. Poznajcie kilka produktów znanych marek, które się u mnie nie sprawdziły, co nie oznacza, że u Was musi być tak samo. Ale czuję się w obowiązku Was ostrzec, bo lepiej uniknąć ewentualnego rozczarowania i pieniędzy wyrzuconych w błoto.
Na pierwszy ogień kosmetyki do codziennej pielęgnacji włosów, które sądziłam, że będą hitem. Niestety moje puszące się włosy nie zareagowały na nie najlepiej. Ale od początku…
White Agafia Cedrowy szampon do włosów Regeneracja i odżywienie to organiczny szampon z olejem cedrowym i cennymi roślinnymi składnikami z ekologicznych i organicznych upraw. Łagodnie myje i oczyszcza skórę głowy, pomaga przywrócić włosom zdrowy wygląd, nadaje im gładkość, miękkość i połysk. Mydlnica lekarska zapewnia skórze głowy czystość bez zakłócania jej naturalnej równowagi. Olej cedrowy i olej lniany intensywnie odżywiają i uszczelniają strukturę włosa, a oleje jałowcowy i amarantusowy stymulują procesy regeneracyjne, szybszy wzrost i odbudowę włosów. Ekstrakt z szałwii zapobiega wypadaniu włosów i ich rozdwajaniu, działa nawilżająco, przeciwzapalnie i tonizująco. Szampon może być stosowany do każdego rodzaju włosów, w tym włosów zniszczonych, wymagających regeneracji i odżywienia. Opis brzmi bardzo zachęcająco, prawda? O ile szampon sam w sobie nie jest zły – jest wydajny, skutecznie myje, nie podrażnia, tak nie zauważyłam żadnego dodatkowego działania. Ma rewelacyjny skład i niską cenę. Był najlepszy z całej zakupionej trójki, ale bez fajerwerków. Nieco gorzej poszło z odżywkami.
Cedrowy balsam do włosów REGENERACJA I ODŻYWIENIE oraz Łopianowy balsam do włosów ODŻYWIENIE I BLASK pomimo dużych obietnic, w połączeniu z wyżej wspomnianym cedrowym szamponem dawały mi jedynie siano na głowie. Włosy były spuszone, ciężkie do ułożenia. Nie chciały się ani kręcić, ani prostować. Także pomimo rewelacyjnego składu i rozmaitych certyfikatów działanie obu odżywek na moje włosy było bardzo zbliżone, czyli kiepskie. Oczywiście jeśli macie inne włosy, a już na pewno nie puszące się – te produkty mogą się u Was sprawdzić.
W tym roku jak dotąd nic nie przebiło odżywki do włosów Natura Siberica, o której wspominałam TU. Ostatnio nawet zrobiłam kolejne zamówienie produktów Natura Siberica, bo już 2 odżywki tej marki okazały się dla moich puszących włosów idealne. Zobaczymy jak będzie z resztą. Po większych testach na pewno wrócę z postem podsumowującym.
Kolejnym kosmetykiem który się u mnie kompletnie nie sprawdził jest podkład Bioderma, Photoderm Nude Touch SPF 50 + (Ochronny podkład mineralny z efektem nude). W moim przypadku – same minusy… No, może poza całkiem ciekawym składem! Podkład Biodermy dedykowany jest cerom mieszanym i tłustym, dlatego pokładałam w nim duże nadzieje. Nigdy wcześniej nie używałam podobnego kosmetyku – połączenie minerałów, z naturalnymi składnikami i ochroną przed słońcem. Podkład zamknięty jest w małej buteleczce z dziurką. Przed aplikacją należy dobrze nim wstrząsnąć bo ten produkt lubi się rozdzielać. Podkład jest bardzo lejący, wręcz płynny. Aplikacja przysparza nieco problemów, bo za pomocą dłoni nie jest to najłatwiejsze a wszelkie gąbki czy pędzle powodują bardzo szybki ubytek podkładu. Od razu po nałożeniu skóra ma lekko ujednolicony koloryt i to by było na tyle. Podkład nie jest kryjący. Plus, że ma bardzo wysoki filtr SPF 50 tak więc nadaje się np. na plażę zamiast klasycznego kremu. Niestety ja się po nim strasznie świecę (gdzie ten obiecany efekt zmatowienia?), nawet kiedy go przypudruję zaraz na twarzy mam “piękny” błysk. Kompletnie nie rozumiem tego kosmetyku, to jeden z najgorszych podkładów jakie kiedykolwiek miałam. Poza innowacyjnym składem i filtrem SPF 50 – jak dla mnie ma same minusy.
Ostatni kosmetyk to produkt dla którego nie do końca znalazłam zastosowanie w swojej pielęgnacji. Mowa tu o Galenic, Aqua Infini, Lotion de Soin (Lotion intensywnie nawilżający). To kosmetyk którego w zasadzie nie wiem jak używać. Na opakowaniu jest napisane: “Stosować rano i/lub wieczorem na skórę twarzy i szyi, następnie nałożyć serum lub krem.” Czyli po tonizacji czy może zamiast? Stosowałam na kilka sposobów, ale ten produkt mnie nie zachwycił. W przeciwieństwie do powyższych kosmetyków jego skład jest mocno dyskusyjny: woda, gliceryna oraz silikon to pierwsze trzy miejsca, później nieco konserwantów i innych średnio ciekawych składników. Tak więc jego nawilżenie i uczucie gładkiej skóry to raczej zasługa gliceryny i silikonu. Mam wątpliwości czy po takim produkcie nałożenie serum będzie właściwe, czy skóra wchłonie wszystkie ważne składniki? Tego niestety nie wiem, bo nie jestem ekspertką w tej dziedzinie, ale coś mi mówi, że nie jest to kosmetyk niezbędny w mojej łazience.
Bardzo dobry post! 🙂
Wesołych Świąt kochana 😉
Miałam szampon i odżywkę z rokitniekiem z White Agafia i byłam zadowolona. Chyba nie sięgnęłabym po opisane przez Ciebie produkty WA bo bałabym się wzmożonego przetluszczania się włosów. Podkładu Biodermy nie znam a po Galenic bym nie sięgnęła właśnie ze względu na słaby skład. Szkoda że produkty WA nie przypadły ci do gustu.