Uroda

Naturalny makijaż mineralny Lorigine Minerals w brzoskwiniowych kolorach

14 lutego, 2018
kosmetyki mineralne lorigine rossmann

Moda na kosmetyki naturalne zagościła u nas na dobre i nic w tym dziwnego. Cieszę się, że w końcu zrozumiałyśmy ile chemii aplikujemy na siebie na co dzień i że nie jest to obojętne dla zdrowia. Idąc tropem naturalnej pielęgnacji, zadajemy sobie pytanie: a co z makijażem? I tu odpowiedzią są kosmetyki mineralne – najbliższe naturze.

Makijaż mineralny jest wyjątkowy pod wieloma względami. Dzięki niemu nasza skóra może czerpać siłę z dobroczynnych właściwości natury i bronić się przed czynnikami zewnętrznymi. Minerały są odpowiednie również dla skór nadwrażliwych, problematycznych i trądzikowych.

Od jakiegoś czasu stosuję kosmetyki marki Lorigine Minerals, którą zapewne już widziałyście w sieci Rossmann. Jest to chyba pierwsza marka (pierwsza, którą kojarzę) kosmetyków naturalnych która zdecydowała się wejść do sieciowych drogerii. Według mnie – świetna decyzja bo można dokładnie kosmetyki przed zakupem sprawdzić pod kątem kolorów czy też konsystencji. Dodatkowo klient ma szansę na świadomy wybór między kosmetykami tradycyjnym, a mineralnymi w jednym miejscu.

Lorigine Minerals nie testuje kosmetyków na zwierzętach, ich produkty są wegańskie, bezglutenowe, nie zawierają parabenów, ani składników modyfikowanych genetycznie. Składniki kosmetyków są zgłoszone do certyfikatu ECO-CERT. 

” Lorigine traktuje makijaż jako integralny element wizerunku kobiety, podkreślający siłę kobiecych atrybutów piękna. Twórcy marki są entuzjastami makijażu. Pragną jednak, by nie przybierał on charakteru kostiumu lecz stał się atrakcyjną alternatywą naturalnej świeżości. Odwaga do wyrażania siebie przejawia się w świadomym powrocie do natury.”

Zacznę od tego – zupełnie szczerze, że wszystkie przetestowane przeze mnie kosmetyki Lorigine umieściłabym w trzech kategoriach: rewelacyjne, bardzo dobre i dobre. Wśród przetestowanych przeze mnie produktów nie znalazłam żadnego, którego mogłabym uznać za klasycznego, przysłowiowego bubla 🙂 To się ceni! Widać, że receptury byly przemyślane i przetestowane pod tym kątem.

Żeby było jasne – nie wszystkie kosmetyki są w 100% mineralne, tu warto się wczytać w składy. Mimo to są dużo zdrowsze od tych tradycyjnych i wolne od substancji szkodliwych. Żeby ten post nie był śmiertelnie długi, nie będę wklejać tu wszystkich składów. Zachęcam jednak przed zakupem interesującego kosmetyku, sprawdzić jego skład na stronie internetowej.

Kosmetyki których użyłam do makijażu

1. Przy mojej tłustej i problematycznej cerze, pierwszą warstwą, którą nakładam jeśli zależy mi na długotrwałym macie, jest baza pod makijaż. Lorigine Sophisticated to klasyczna baza silikonowa, która wygładza i pozwala na utrzymanie matowej cery na dłużej. Baza świetnie spełnia swoją rolę, można ją również łączyć z innymi podkładami. U mnie się sprawdziła. Bardzo dobry kosmetyk!

2. Kluczowym kosmetykiem naturalnego makijażu jest podkład mineralny. Jeśli wychodzę z domu np na 4-5 godzin, stosuję sam podkład, bez bazy. Nie lubię niepotrzebnie dokładać sobie warstw, ale tak jak wspomniałam czasami jest to konieczne. Perfect Matte podkład wygładzająco – matujący No 2.0 Ivory świetnie stapia się z cerą. Kosmetyk ma średnie krycie, jest idealny dla osób które nie mają większych problemów z cerą, a chcą jedynie ujednolicić kolor skóry. Trzyma mat na 4-5 godzin co u mnie jest porównywalne z drogeryjnymi matującymi podkładami. Świetny kosmetyk!

3. Pod oczy zaaplikowałam Mythique Eye Brightener czyli korektor rozświetlający. Korektor jest niezbędny, bo nakładanie sypkich minerałów nie sprawdzało się nigdy u mnie. Korektor jest dość mocno kryjący, trzeba go dokładnie wklepać opuszkami palców aby się nie zbierał w załamaniach. 01 jest bardzo jasny, na lato pewnie będę musiała sięgnąć po ciemniejszy. Dobry, ale lekko podkreśla suche skórki i załamania – skóra musi być w idealnej kondycji.

4. Na powieki aplikuję bazę pod cienie Primer Fixing. W moim przypadku baza jest niestety najsłabszym ogniwem, ponieważ przedłuża trwałość cieni jedynie na kilka godzin tj. 4, później niestety jej skuteczność maleje. Muszę dodać, że mam naprawdę „ciężkie” powieki i tylko nieliczne bazy sobie z nimi radzą. U osób o normalnej skórze  powinna się sprawdzić. Jej konsystencja jest bardzo lekka, łatwo ją się aplikuje. Podbija kolory cieni. Dobra, ale niestety nie idealna dla tłustych powiek.

5. Jako kosmetyk utrwalający makijaż wybrałam puder mineralny Be Perfect. Jest on transparentny, bardzo drobno zmielony. Tworzy niewidzialną, utrwalającą warstwę na skórze i dodatkowo zapobiega błyszczeniu skóry. Bardzo się polubiliśmy! Można go również stosować na klasyczny podkład.

6. Mineralne cienie do powiek Lorigine Cocktail Glow nr 8 i 13 zaskoczyły mnie intensywnością koloru, łatwością blendowania odcieni i pięknym połyskiem. Wybrałam dwa kolory – jeden bardziej brzoskwiniowy, drugi chłodny brąz. Oba idealnie sprawdzą się na co dzień – w wersji solo bądź w towarzystwie innych kolorów. Bardzo dobry!

7. Kredka do powiek True Colour Eyes 200 Brown to dosłownie ideał. Bardzo gładko sunie po powiece, ma intensywny kolor i trwałość nie do zdarcia. Rewelacja!

8. Kolejnym kosmetykiem na medal jest wydłużający tusz do rzęs Unique Treasure o ciekawej, nietypowej szczoteczce. Jest ona silikonowa i trójkątna. W sprytny sposób pozwala dotrzeć do najmniejszych rzęs. Tusz od razu daje efekt WOW. Bardzo przypadł mi do gustu!

9. Nie ma idealnego makijażu bez różu i brązera! Dlatego wybrałam puder brązujący Ray De Soleil No 012 oraz róż Be Blushed No 102. Puder brązujący zawiera rozświetlające drobinki i nadaje skórze świeżości. Myślę, że również sprawdzi się na całą twarz, nie tylko do modelowania. Do modelowania wolałabym jednak coś intensywniejszego, bo jego pigmentacja jest dość delikatna. Kosmetyk dobry, ale do mojego zastosowania wolałabym mocniejszą pigmentację i brak drobinek. Róż do policzków za to ma pigmentację na medal. Również zawiera drobinki. Łatwo stopniować nasycenie na skórze. Świetny kosmetyk!

10. Kredka do brwi Brow Powderliner 200 Medium to kosmetyk, który zamówiłam bez większego przekonania. No bo jednak nie mam cierpliwości do rysowania brwi kredką i najczęściej kończy się na żelu. A tu ogromne zaskoczenie. Kredka bardzo przyjemna w obsłudze. Na końcu zawiera bardzo sprytną silikonową szczoteczkę, która  pięknie przeczesuje i ujarzmia włoski. Rewelacja!

11. Transparentne pomadki Aquarelle 613 i 637 to według mnie kosmetyk pomiędzy pomadką a błyszczykiem. Są nieco wymagające, ponieważ ładnie wyglądają jedynie na zadbanych i nawilżonych ustach. Trwałość całkiem dobra, do momentu jedzenia/ picia. Nie są ideałem, ale są dobre. Ja jednak jestem fanką klasycznych pomadek w sztyfcie.

12. Płyn do pędzli to coś o czym zapominamy, a bardzo się przydaje. Ja swoje pędzle myję średnio raz na 2 tygodnie (ale też zaznaczam, że nie maluję się codziennie), za to w między czasie dezynfekuję je właśnie płynem. Płyn czyści pędzle z kosmetyków, ale przede wszystkim je dezynfekuje i zabija bakterie. Must have!

Jak widzicie, zdecydowana większość kosmetyków spisała się na medal. Jeśli potrzebujecie więcej informacji na temat danego kosmetyku – piszcie w komentarzu, a udzielę bardziej wyczerpującej informacji na temat działania, konsystencji czy innych rzeczy 🙂