Przez lata testowałam na swojej skórze wiele kosmetyków, zwyczajnie lubiłam odkrywać nowe rzeczy i sprawdzać jak działają. Z wiekiem i nabywaną wiedzą, doszłam do wniosku, że z kilku rodzajów kosmetyków mogę już na zawsze zrezygnować. Jeśli jesteście ciekawi co to takiego, zapraszam do lektury.
Nie lubię się zarzekać, że nigdy nie kupię nic z poniższej listy, bo wyjątki się zdarzają (albo dostanę coś w prezencie i okaże się całkiem niezłe), dlatego nie bierzcie jej tak bardzo na serio. Zmieniają się technologie produkowania kosmetyków jak i moje potrzeby oraz upodobania. Pracuję też w branży, więc chcę też być na bieżąco z tym, co się dzieje i jest aktualnie na topie. Jednak mam pewną listę rzeczy, po które sięgam bardzo rzadko lub prawie wcale. Oto i one.
Peelingi do ciała i peelingi do twarzy z drobinkami ścierającymi
Stosowanie peelingów do ciała od zawsze stanowiło dla mnie umiarkowaną przyjemność, zwłaszcza, że po takim mini spa trzeba było myć obklejony oleistą mazią z drobinkami prysznic lub wannę 😉 Od kiedy odkryłam szczotkowanie na sucho – zrezygnowałam całkowicie z peelingów. Skóra jest w świetnym stanie i nie czuję potrzeby powrotu do tego typu kosmetyku.
Peelingi do twarzy to już dłuższa historia. Dawniej bardzo je lubiłam, moja problematyczna skóra tolerowała je całkiem nieźle. Po wypeelingowaniu twarzy miałam przyjemne uczucie zmatowienia, oczyszczenia, wygładzenia. Niestety na krótko, a częste peelingi mechaniczne nie są dobre dla skóry. Zgłębiając temat bariery hydrolipidowej i trądziku, postanowiłam zrobić test i odstawić peelingi mechaniczne na rzecz enzymatycznych i kwasowych. Ta zamiana bardzo przysłużyła się mojej cerze, wspominałam o tym w tym wpisie: Drobne zmiany w pielęgnacji, które poprawią stan Twojej cery.
Mleczka i olejki do demakijażu
Mleczka to był jeden z pierwszych produktów do demakijażu, z którym się zetknęłam. Niestety ich konsystencja nigdy nie przypadła mi do gustu, często też podrażniały oczy. Obecnie raczej wolę kosmetyki do demakijażu w formie emulsji czy kremu – są one nieco gęściejsze, łatwiej nad nimi zapanować podczas demakijażu i nic się nie rozlewa.
Z olejkami podobnie – próbowałam iść za trendem OCM (z ang. Oil Cleansing Method) ale niestety nie polubiłam tej metody. Za dużo brudzenia się, mazania, używania dodatkowych gadżetów do demakijażu. Później długie mycie żelem, aby mieć poczucie dobrze oczyszczonej skóry… Jestem na nie.
Próbowałam też nowocześniejszych olejków z emulgatorami, ale nie ma miłości. Zdecydowanie wolę masełka emoliencyjne – przypominają nieco olejek po rozpuszczeniu, ale nie zostawiają zamglonych oczu ani nieprzyjemnej tłustej warstwy.
Kosmetyki w słoiczkach
Nie lubię i już. Zawsze są u mnie na szarym końcu, jeśli mam wybór. Takie opakowania są niehigieniczne i dla mnie niekomfortowe w stosowaniu, dlatego jeśli tylko znajdę podobny kosmetyk w opakowaniu z pompką/ pipetą / tubce – zawsze wygra. Na szczęście jest tak ogromny wybór kosmetyków, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Maski peel-off
Nie przekonała mnie ta forma. Z reguły nierówno zasychają albo mocno rwą się przy odrywaniu. Często są też dość wysuszające i podrażniające skórę. Nie widzę potrzeby umieszczać ich w pielęgnacji skoro mamy do wyboru tak wiele innych produktów.
Pianki do mycia twarzy
Po prostu nie przepadam za używaniem kosmetyków w formie pianki, więc sięgam po nie rzadziej. Uwielbiam za to emulsje i żele.
Kuracje w ampułkach
Wiem, że zaletą ampułek jest mniejsza ilość konserwantów do ich produkcji, składniki aktywne mają też lepiej zachowane właściwości. Jednak ta firma jest dla mnie na tyle niewygodna do stosowania, że raczej jej unikam.
Masła do ciała na bazie maseł i olejów
Nie przepadam za kosmetykami, które mają formę kostki smalcu 🙂 Raz, że niewygodnie wydobywa się je z opakowania, a dwa, że nie czuję ich dobroczynnego wpływu na mojej skórze. Natłuszczają, ale nie nawilżają (bo zazwyczaj nie mają humektantów w składzie). Olejki lubię tylko do masażu, w pielęgnacji nie sprawdzają się zazwyczaj.
Szampon z odżywką
Ani to szampon, ani odżywka. Jest mocno prawdopodobne, że dłuższe stosowanie takiego produktu spowoduje problemy ze skórą głowy.
Chusteczki do demakijażu
Niezbyt ekologiczny wybór na co dzień, ewentualnie okazjonalnie, na wyjazd. Jednak tarcie twarzy takimi chusteczkami, które zazwyczaj nie są zbyt mocno nasączone płynem to nie jest dobry pomysł. Skóra na dłuższą metę na tym ucierpi.
Klasyczne toniki
Napisałam klasyczne, bo chodzi mi o produkty, które służą wyłącznie tonizowaniu i nie pełnią żadnej innej funkcji. Jeśli używam (a zawsze używam) kosmetyków do mycia twarzy o neutralnym pH, to nie muszę używać toniku. Jeśli miałabym użyć tonik, byłby to tonik z kwasami lub będący czymś w rodzaju esencji, czyli zawierający jakąś ciekawą kompozycję składników aktywnych.
Kule do kąpieli
Bo nie mam wanny! A tak serio to zazdroszczę wszystkim, którzy mają wannę! Pamiętajcie tylko, żeby przed obdarowaniem kogoś prezentem w postaci kuli do kąpieli zapytać się czy ma wannę 🙂
To by było na tyle! Jeśli się coś zmieni, edytuję ten wpis, żeby był cały czas aktualny. Dajcie znać jakich kosmetyków Wy nie lubicie 🙂
Czujesz się zagubion* w gąszczu kosmetyków i nie potrafisz dobrać skutecznej pielęgnacji? Mój poradnik Ci w tym pomoże!