Rzadko ostatnio piszę o produktach do włosów, bo przewijały się same przeciętniaki, o których ciężko coś napisać sensownego. Niedawno jednak trafiłam w Rossmannie na nową markę L’Oreal – Botanical Fresh Care, która mnie zaciekawiła. Jako, że ostatnio wciąż mam osłabione i wypadające włosy, postawiłam na serię wzmacniającą z kolendrą.
Produkty Botanical to coś pomiędzy kosmetykami naturalnymi a tradycyjnymi. Składy są nieco lepsze, ale wciąż daleko im do ideału. Plusem jest fakt, że nie zawierają silikonów, parabenów i barwników, ale za to zawierają SLS i mnóstwo innych konserwantów. Jest w nich także sporo substancji naturalnych, dlatego mimo wszystko w ogólnym rozliczeniu nie jest źle. Dużo zależy od tego czego oczekujesz od kosmetyków do włosów. Ja nie jestem na nic uczulona, wrażliwa i nie ma substancji których się bezwarunkowo wystrzegam, dlatego lubię czasami testować nowości drogeryjne.
Szampon wzmacniający z kolendrą pozytywnie mnie zaskoczył butelką z aplikatorem w formie pompki – bardzo wygodna sprawa. Produkt mocno się pieni i skutecznie oczyszcza. Ma przyjemny, delikatny zapach. Jest wydajny, na pewno na jedno opakowanie szamponu potrzeba 2 opakowań odżywek jeśli chodzi o włosy mojej długości. Kolejną zaletą jest fakt, że nie wysusza, nie obciąża. Naprawdę dobry kosmetyk. Dobrze współgra też z innymi odżywkami. Jeśli chodzi o właściwości wzmacniające cudów się nie spodziewałam i nie zauważyłam np. zmniejszonego wypadania włosów. Mimo wszystko, ląduje na mojej liście kosmetyków, które śmiało polecam.
Uzupełniającym produktem do szamponu jest balsam pielęgnacyjny z kolendrą. W ofercie jest również maska, ale potrzebowałam czegoś lżejszego do stosowania na co dzień, co nie będzie obciążało włosów. Opakowanie jest standardowe („postawione na głowie”), a produkt dość gęsty. Odżywka nie jest szczególnie wydajna, dlatego tak jak wspominałam wyżej – ubywa jej z opakowania szybciej niż szamponu. Przede wszystkim polubiłam ją za to, że świetne ujarzmia moje puszące się włosy. Powoduje, że są gładkie, lśniące ale nie obciążone. Naprawdę świetny produkt – moje włosy go polubiły.
Podsumowując – oba produkty przypadły mi do gustu i dobrze spełniają swoją funkcję myjącą i odzywającą, ale niestety nie zauważyłam, żeby włosy szczególnie się wzmocniły czy zmniejszyło ich wypadanie. Cena każdego z kosmetyków to około 35 zł, ale można je dostać w promocji taniej. Mam ochotę przetestować jeszcze inną wersję 🙂 Miałyście? Dajcie znać!
Nie znam produktów. Szkoda, ze nie zauważyłaś zmniejszenia wypadania włosów, czy wzmocnienia. W zasadzie przydałoby mi się jakieś wzmocnienie 🙂
Tak naprawdę to dość krótko ich razem używałam, balsam się skończył po około 3 tygodniach. Więc może potrzeba więcej czasu?
nie znam, ale balsam z chęcią kiedyś wypróbuję 🙂
Oj tak, balsam koniecznie! 🙂
Mam spray nabłyszczający, niestety efekt jest jest słabiutki:(
Zawsze tak jest, że nie wszystkie kosmetyki są udane. Dzięki za cynk, będę go omijać 😉
Szampon przez SLS raczej odpada, bo póki co muszę wykończyć te co mam, a to nie jest taka szybka sprawa 😀 No ale muszę zobaczyć balsam i maskę przy najbliższej wizycie w Rossmannie 🙂
Ja się muszę zabrać za moje kłaczki i dobrać jakąś profesjonalną pielęgnację w końcu. Tylko te profesjonalne wcale nie mają idealnych składów. I bądź tu człowieku mądry, czego unikać 😉
Ja od kilku dni używam wersji z geranium, dodającej blasku, i jestem bardzo zadowolona.
Cała seria ładnie pachnie, włosy są fajne i faktycznie mają ładny błysk.
Dzięki, dobrze wiedzieć, bo też się nad nią zastanawiałam! 😊
Właśnie używam tej serii, ale tylko od kilku dni to włosy są fajnie odświeżone, tylko mocno coś się puszą 😉 No i pompka nie do końca mi odpowiada pod prysznicem 🙂
No proszę, a u mnie wręcz przeciwnie z tym puszeniem. No ale każdy ma inny rodzaj włosów, więc nie ma produktu uniwersalnego dla nas wszystkich 😉
Ja testuję od niedawna, ale na razie bez zachwytów…
Szkoda! A jakie są Twoje ulubione produktu do włosów? Jesteś wierna jakiejś konkretnej marce?
Wbrew pozorom świetnie sprawdza się u mnie zwykły szampon Joanna (pokrzywa i zielona herbata), odświeża włosy na długo. Bardzo miło wspominam też Petal Fresh Aloe&Citrus. Z kolei moją ulubioną odżywką od lat jest Garnier Goodbye Damage, zużyłam już z pewnością dwucyfrową liczbę tubek, choć robię od niej przerwy bo chyba bym zbankrutowała z moją długością włosów, mimo że jest tania 🙂 Jestem takim trochę trudnym przypadkiem, bo od szamponu oczekuję długotrwałego oczyszczenia (przetłuszczająca się skóra głowy), a od odżywki na długości konkretnego odżywienia 😉
Ja też używam szampony tylko bez sls, ale w sumie teraz też dostałam jakiś salonowy do testowania i jestem ciekawa 🙂
Ten jednak mnie nie przekonał do siebie, ale opakowania ładne 😛
Pozdrawiam by_natalena
http://natalena-style.blogspot.com/
Ja muszę też czegoś bez SLS spróbować kolejnym razem 🙂
oglądałam je pary razy, ale na razie się nie zdecydowałam. może dam im w przyszłości szansę 🙂
Daj, szczególnie jak będą w promocji 😉